hmm, czy widzę klosz na babcine rogaliki podglądnięty (ojej) od spodu? podtrzymam temat John Keats, Jasna gwiazdo
Jasna gwiazdo, o, gdybym mógł tak niewzruszenie jak ty - nie, nie wisieć wśród nocy tam, w górze, z nieruchomą powieką wpatrując się w Ziemię, jak bezsenny pustelnik zanurzon w naturze. Nie śledzić wód, co niczym odwieczni kapłani, ludzkich lądów wybrzeża wiernie obmywają, lub jak góry i łąki pokryte wrzosami pod śnieżno-białą maską oblicze skrywają. Ale jak ty, gwiazdo, stale i niezmiennie, trwać w pierś młodą mej miłej wtulony bezpiecznie, czując, jak się unosi i opada sennie, w bezsenności słodkiej przebywać już wiecznie. I wsłuchany w ten oddech, co pierś jej kołysze, Żyć na wieki – lub w śmierci osunąć się ciszę.
przepraszam że zanudzam ale tłumaczenie Barańczaka wydaje się pełniejsze. John Keats Jasna gwiazdo, o, gdybym mógł tak nieprzerwanie Jak ty — nie, nie promienieć samotnie, wysoko Jak na wieczność rozwarte, w natury otchłanie Bezsennie zapatrzone pustelnika oko; Nie śledzić, jak w odwiecznym kapłańskim mozole Wody mórz obmywają ludzkich lądów brzegi, Lub jak na ostre rysy łańcuchów gór w dole Maską czystą i miękką opadają śniegi; Nie — raczej nieprzerwanie jak ty i niezmiennie Trwać jak teraz, skroń tuląc do piersi dziewczęcej, Czuć bez końca, jak oddech unosi ją sennie, Na sen nie tracić odtąd ani chwili więcej I wciąż, wciąż słyszeć równy puls serca w tej piersi, I żyć tak wiecznie — albo zapaść w wieczność śmierci. Przełożył Stanisław Barańczak
hmm, czy widzę klosz na babcine rogaliki podglądnięty (ojej) od spodu?
ReplyDeletepodtrzymam temat
John Keats, Jasna gwiazdo
Jasna gwiazdo, o, gdybym mógł tak niewzruszenie
jak ty - nie, nie wisieć wśród nocy tam, w górze,
z nieruchomą powieką wpatrując się w Ziemię,
jak bezsenny pustelnik zanurzon w naturze.
Nie śledzić wód, co niczym odwieczni kapłani,
ludzkich lądów wybrzeża wiernie obmywają,
lub jak góry i łąki pokryte wrzosami
pod śnieżno-białą maską oblicze skrywają.
Ale jak ty, gwiazdo, stale i niezmiennie,
trwać w pierś młodą mej miłej wtulony bezpiecznie,
czując, jak się unosi i opada sennie,
w bezsenności słodkiej przebywać już wiecznie.
I wsłuchany w ten oddech, co pierś jej kołysze,
Żyć na wieki – lub w śmierci osunąć się ciszę.
Przekład Beata Biały
przepraszam że zanudzam ale tłumaczenie Barańczaka wydaje się pełniejsze.
ReplyDeleteJohn Keats
Jasna gwiazdo, o, gdybym mógł tak nieprzerwanie
Jak ty — nie, nie promienieć samotnie, wysoko
Jak na wieczność rozwarte, w natury otchłanie
Bezsennie zapatrzone pustelnika oko;
Nie śledzić, jak w odwiecznym kapłańskim mozole
Wody mórz obmywają ludzkich lądów brzegi,
Lub jak na ostre rysy łańcuchów gór w dole
Maską czystą i miękką opadają śniegi;
Nie — raczej nieprzerwanie jak ty i niezmiennie
Trwać jak teraz, skroń tuląc do piersi dziewczęcej,
Czuć bez końca, jak oddech unosi ją sennie,
Na sen nie tracić odtąd ani chwili więcej
I wciąż, wciąż słyszeć równy puls serca w tej piersi,
I żyć tak wiecznie — albo zapaść w wieczność śmierci.
Przełożył
Stanisław Barańczak
Hmmmm "i zyc tak wiecznie"...
ReplyDeletea co z kloszem i rogalikami? hmmm
ReplyDeleteTo lampa-plafon w pewnym hotelu..
ReplyDelete